Na początku boli nas wszystko...
Wyobraźmy sobie, że jedziemy mocno rozpędzeni rowerem przez las, nagle przewracamy się na śliskich gałęziach i spadamy z roweru. Boli, boli wszystko, może nawet na chwilę tracimy orientację co się wydarzyło, jesteśmy poobijani, pokaleczeni, brudni, łzy płyną po policzkach.
Po chwili zaczynamy oglądać swoje ciało i widzimy, że łokieć jest starty, ręka brudna, być może któraś rana jest tak głęboka, że wymaga szycia, a może jest jakieś złamanie? Wówczas każdą częścią ciała zaopiekowali byśmy się w odpowiednio inaczej, poświęcając jej uwagę i zwracając się po właściwą pomoc – czasami do przyjaciela, który jest obok, a czasami do profesjonalisty, który potrafi zadziałać odpowiednio do obrażeń. Finalnie rany zaczęłyby się goić i odczulibyśmy ogromną ulgę. Jest duża szansa na to, że jeśli w ten sposób zaopiekujemy się sobą po rozstaniu, to podobne poczucie ulgi również się pojawi.
Jak więc sobie poradzić? Zacznijmy od tego aby otoczyć się odpowiednią opieką, a aby tę sobie zapewnić, warto jest poświęcić chwilę na jej zrozumienie, a więc przyjrzeć się jej z różnych stron.
Istotne jest aby swoje serce i duszę potraktować jak równoważną część całego organizmu i dać mu takie same prawa do opieki i odpowiedniego leczenia, aby ten czas przetrwać i wrócić do równowagi.
Przyjrzenie się jakie emocje, uczucia i myśli nam towarzyszą, pozwala nazwać je, uporządkować i ponam pomocne. Czasami może się wydawać, że lepiej by było nie czuć nic. Być może. Czy jednak wzięcie tabletki przeciwbólowej spowoduje, że złamana ręką stanie się zdrowa? Warto pamiętać, że stany emocjonalne często są po coś, próbują nam coś przekazać i służą nam, o ile damy im odpowiednią przestrzeń.
Koniec związku nie jest łatwy, koniec związku w rzeczywistości jest bardzo trudny.
Słowo “koniec” niesie ze sobie pewną nieodwracalność sytuacji, co z kolei budzi w nas poczucie bezradności, nieuchronności i braku wpływu. Aby oddać ogrom poczucia straty i cierpienia, które możemy odczuwać gdy związek się kończy, w pewnym stopniu możemy porównać rozstanie do śmierci bliskiej osoby, ponieważ po rozstaniu nasz partner całkowicie lub częściowo odchodzi z naszego życia. Ból, poczucie osamotnienia, niezrozumienia sytuacji i lęku przed przyszłością, może mieć podobne nasilenie w obu przypadkach i są one zupełnie normalne i adekwatne.
Z utratą bliskiej osoby może łączyć się zachwianie naszego poczucia bezpieczeństwa, może nawet pojawić się uczucie utraty gruntu pod nogami szczególnie gdy sytuacja wiąże się ze zmianą miejsca zamieszkania, zmianą w kręgu znajomych, rodziny, część planów na przyszłość może okazać się trudna czy niemożliwa do zrealizowania.
W sytuacji kryzysu patrzenie w przyszłość może wydawać się trudne, zastanówmy się przez chwilę, co by to zmieniło, gdybyśmy przyjęli założenie, że sytuacja obecna nie jest sytuacją docelową i nie spotkaliśmy jeszcze wszystkich ludzi w naszym życiu, którzy będą dla nas ważni?
Na ile spojrzenie w przyszłość byłoby wówczas łatwiejsze?
Czas pracy nad sytuacją straty bywa bardzo różny i zależny od wielu czynników, a jednym z nich jest wybieranie i świadome używanie takich nastawień i przekonań, które są dla nas wspierające i przybliżają nas do realizacji celu, którym często jest odzyskanie równowagi, a odrzucanie tych, które temu nie służą. Pomocna może się okazać również obecność innych osób, mogą to być specjaliści zdrowia psychicznego, ale też nasi bliscy i znajomi, którzy chcą przy nas być.
Nie musimy być samowystarczalni.
Partner mógł być nie tylko elementem naszej codzienności i swoistej rutyny, ale też przyjacielem i wsparciem, którego teraz tak bardzo potrzebujemy. Zdarza się również, że rozstanie pary oznacza przegrupowanie w kręgu znajomych i rodziny. System dotknęła duża zmiana, do której się przystosuje, a nasze świadome kreowanie nowej rzeczywistości, może dać nam odrobinę więcej poczucia wpływu na przyszłość i zwiększyć jej przewidywalność, a tym samym nasze poczucie dobrostanu i komfortu..
Czy były partner musi w 100% i na zawsze znikać z naszego życia, czy musimy mieć do niego wyłącznie negatywne uczucia?
Wspólna historia związku, przeżycia, wspomnienia, radości i troski są częścią nas i naszego życia. To ważne, abyśmy z jak największą świadomością zdecydowali co chcemy z nimi zrobić i co nam najlepiej posłuży w budowaniu naszej przyszłości.
Użyteczna może okazać się odpowiedź na pytanie: w jakim stopniu chcemy je wpisać do historii swojego życia?
Jeśli całkowite odcięcie kontaktu i odebrania ważności wspólnej historii da nam ulgę – wspierające będzie tak właśnie postąpić. Równie użyteczne może być przyznanie, że związek został zakończony i ten etap życia zamknięty, ale były partner stanowi ważny element naszej przeszłości, a wspólne doświadczenia mogą być dla nas źródłem wiedzy i początkiem do zrozumienia różnych aspektów naszego funkcjonowania.
Może się również zdarzyć tak, że podejmujemy decyzję o zakończeniu związku z osobą, która nas w jakiś sposób krzywdziła, a sam związek nam nie służył i jesteśmy przekonani o słuszności naszego działania. Czy wówczas żal i tęsknota nie mają prawa się pojawić i domagać zaopiekowania? Mają. Nasza realna ocena sytuacji i świadomie podjęta decyzja, nie wyłączają sfery emocjonalnej naszego funkcjonowania. Dlatego też do specjalistów zwracają się pojedyncze osoby lub pary, które rozumiejąc nieuchronności rozstania, chcą się do niego przygotować, chroniąc tym samym siebie, a czasami również swoich bliskich przed nieznanym.
Pozwolić komuś odejść, nie musi być równoznaczne z tym, że ta osoba już nic dla nas nie znaczy. Nie zawsze decyzja o zakończeniu związku oznacza, że wypaliły się wszystkie uczucia niezależnie od tego, z czyjej inicjatywy związek został zakończony.
A co jeśli pojawi się pomysł, że jednak razem było nam lepiej i chcemy znów być razem?
Jeśli partnerzy tak właśnie zdecydują, warto wykorzystać ten moment oddalenia się fizycznego i emocjonalnego i sprawdzić co takiego się zmieniło, że nasze uczucia są inne? Na ile problemy faktycznie zostały rozwiązane? Być może jest to chwila, aby zrobić otwarcie i ustalić świeże, wspierające zachowania, które pozwolą nam odbudować związek i przejść przez kryzysy, które mogą się w nim pojawić w przyszłości. W takiej sytuacji użyteczna może być konsultacja z terapeutą par, z którym czasami łatwiej rozmawiać o potrzebach i oczekiwaniach obu partnerów.
Tak więc pojedynczy wypadek nie oznacza, że nie umiemy jeździć na rowerze ani, że każda wyprawa niesie ze sobą niebezpieczeństwo. Warto natomiast sprawdzić co wówczas poszło nie tak, aby wybrać inną drogę, inny sprzęt lub podnieść swój zakres sprawności w wychodzeniu z niebezpiecznych sytuacji na drodze.